Dla jasności. Nie mieszam worków, bo uważam, że co producent rozdzielił, niech człowiek nie miesza
Tak na poważnie nie mieszam, bo ostatnio na układanie mam mało czasu. Zwykle wieczorem z doskoku coś dziobnę. Doceniam podział na worki, bo w innym przypadku miałabym te puzzle rozgrzebane miesiącami i zamiast mnie to cieszyć, tylko by mnie frustrowało. Może kiedyś, jak odchowam dzieci, będę się delektować sortowaniem i wyszukiwaniem tego jedynego pośród tysięcy, ale to zdecydowanie nie jest ten czas
Na razie tyle. Posortowane i "ramka". Castorland źle oznaczył worki. To miała być prawa strona, jest część środkowa. W dodatku w pudełku też były w złych miejscach. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że mieszane
W ubiegłym roku na płycie leżał w połowie ułożony "Zachód słońca w Bangkoku" 3000. Przyszli goście na niedzielny obiad i wśród nich dzieci. Po wszystkich możliwych zajęciach jakie mogliśmy robić na dole wreszcie poszłam z nimi na górę do mojego pokoju. Jak zobaczyły puzzle, to wpadły w zachwyt bowiem Emilka (wtedy dziesięciolatka), to mistrzyni w tej dziedzinie (pierwszy tysiąc w wieku 7 lat ułożyła w miesiąc, potem było jeszcze lepiej). Ale 6 letni Dominik był zachwycony bo chciał się puzzelkami pobawić 
Wtedy miałam stracha bo w czasie kiedy rozradowana Emila układała domek, Dominik miał ochotę sobie porzucać (puzzlami 
). Nie pamiętam jak go powstrzymałam - pewnie włączyłam telewizor, ale też trochę z nim rozmawiałam i starałam się odwrócić jego uwagę. Emila wtedy w 20 minut ułożyła domek, który wcale nie był łatwy, a elementy wybierała z większej ilości rozłożonych chaotycznie puzzli. Jak tylko ułożyła, to zawołali nas na dół bo goście już zbierali się do wyjścia. Więc odetchnęłam... bo udało mi się uchronić puzzle przed Dominikiem 
